„Folia rules”

Ze wszystkich stron słyszę, co jest słuszne, mądre i (moje ulubione) „dobre dla WSZYSTKICH” oraz jakim potencjalnym idiotą, debilem czy foliarzem jest każdy, kto choćby jednym słowem zasugeruje wątpliwość. Ta prymitywna narracja (wielokrotnie w historii testowana z ogromnymi sukcesami, choć może etycznie naganna, jest skuteczna), weszła do debaty publicznej i wypełniła całą jej przestrzeń. „Kto nie jest z nami, ten przeciwko nam” wrzeszczą prężąc muskuły akwizytorzy gówna wszelkiej maści, otoczeni gromadkami zadowolonych i usmarowanych po pachy, skandujących konsumentów.

Schody Donikąd, Gorzów Wielkopolski, 14.02.2022 r./fot. redakcja

Im większa gromadka, tym lepsza gratka, bo przecie ilość to siła, a siła to władza…

A że gówno? Oj tam, oj tam, człowiek nie zwierzę, wszystko łyknie, a nawet jak mu nie będzie smakowało, to spojrzy na swych usmarowanych radosnych kamratów i zrozumie, że nie w smaku, zapachu, kolorze czy konsystencji tkwi problem, ale w jego małej wierze, że dla najgłośniejszych i najbardziej oddanych zmieni się ono w złoto. A dla takiej zmiany warto czasem zeżreć byle gówno, a nawet wciskać je ludziom, pięknie opakowane, koniecznie z etykietą EKO.

Ja jestem z tych wątpiących. A Wy? Ilu nas jest?

Po co to piszę? Bo oto nastał dzień wielki i mimo, że luty, wyłonił się z wielomiesięcznego niebytu Słońce krainy naszej i własną stopą dotknął ziemi, tej ziemi… W asyście kamer ruszył dziarsko zrewitalizowanymi ulicami miasta, na których spontanicznie witali go szczęśliwi harcerze, emeryci i renciści, matki z dziećmi, niepełnosprawni oraz kierowcy. Zatrzymywał się praktycznie przy każdym, wysłuchał, sypnął żartem, obdarowywał uśmiechem i zrozumieniem. Z miną surową, choć zatroskaną patrzył na błędy swoich podwładnych. Potknąwszy się o ławkę wbetonowaną na środku głównych schodów do Parku Wiosny Ludów chciał już zakląć, lecz uronił łzę.– Gdybym tylko wiedział – wyszeptał masując stłuczony piszczel.

Myślę, że nie ma ich wystarczająco wielu”

Myślę, oho, leci gówno… I nie myliłem się, bo oto w tym całym pierdoleniu przebija się już po raz drugi temat sprzedaży (ukrytej pod pięknym acz nie dla każdego zrozumiałym frazesem pt.: „partnerstwo publiczno-prywatne”) części parku Siemiradzkiego wraz ze schodami donikąd i terenem pod nimi koledze i sponsorowi wójta pod pseudo-luksusową patodeweloperkę. I to wszystko opakowane w słowa klucze charakterystyczne dla tej prymitywnej narracji: to jest słuszne, mądre i dobre dla wszystkich i pewnie znajdą się tacy, co będą pletli swoje głupie farmazony, dobre dla debili i foliarzy, ale nie słuchajcie ich, nie bądźcie idiotami…

To ilu nas jest???

Grzegorz Witkowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *